czwartek, 31 stycznia 2013

Bright red w akcji

Było o kosmetykach, książkach, muzyce i gotowaniu. Przyszła pora na makijaż. W roli głównej soczysta czerwień w akompaniamencie delikatnych oczy. Tak na rozgrzewkę.
P.S. osypany tusz pod okiem, wiem, nie zauważyłam.
♥♥♥
My blog was already about cosmetics, books, music and cooking. It is time for make up. In main role is juicy red on lips in the accompaniment of subtle eyes. Enjoy!
P.S. Sorry for mascara under my eye, I didn't notice that on time.



Czym to zmalowałam?
Face:
Podkład Fit me Maybelline 120
Korektory: Collection 2000 Lasting Perfection (light 2) i Illuminating Touch Brightening Concealer (Glow 3)
Puder bambusowy Biochemia Urody
Bronzer i rozświetlacz: Face Contour Kit (884 Light)
Eyes:
Sleek Oh So Special
Shadow, Gold by Giles, Scandal
Tusz Max Factor 2000 Calorie
Lips:
Lip Liner MUA, Red Drama
Sleek O.M.G

niedziela, 20 stycznia 2013

Leniwa niedziela? Not this time, my Love ;) Bądź euroKobietą!

Nie lubię niedzieli. Nigdy nie lubiałam i nie wiem czy kiedykolwiek polubię. Dzień ten kojarzy mi się z opóźnieniem, wszechogarniającym lenistwem i rozmemłaniem. Ale pozytywnie na wstępie, co? Obiecuję, że już przestaje;) Bo zamiast marudzić lepiej jest działać. 



Do mnie też zawitała zima i tym samym uziemiła mnie w domu krzyżując plany weekendowe, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zimowy spacer i wojnę na śnieżki zaliczyłam wczoraj. Dzisiaj cały dzień śnieg prószy, więc postanowiłam poosberwować go jedynie z okna. 
Co można robić w wolny dzień? A no wszystko co się chce. Można też oprócz obijania się, szkolić swoje umiejętności lub poznawać nowe dziedziny. Wszystkim wam, które już nabrały sił na nowy tydzień, albo mają za dużo wolnego i nie wiedzą co z nim zrobić polecam zajrzeć na stronę internetową  http://eurokobieta.pl/.

Co tam ciekawego? To co zaciekawiło mnie to Kurs Informatycznych Kompetencji Telepracy EITCA TC. Jest to kurs komputerowy z zakresu informatyki w pracy i biznesie. Projekt jest dofinansowany w wysokości 100% ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego i Budżetu Państwa. Jest zorganizowany na platformie e-learning, co oznacza, że realizujecie go indywidualnie, za pomocą swojego komputera, siedząc sobie wygodnie i pijąc kawę, ;) Zakres materiału nie jest moim zdaniem zbyt ciężki, a testy wymagające. I mówi wam to osoba, która nie ma cierpliwości do komputerów. Właśnie jestem w momencie tworzenia dokumentów html (wcześniej czarna magia) co sprawia mi frajdę, a tego bym się po sobie nie spodziewała :D Po zakończeniu kursu otrzymujemy certyfikat informatyczny pozytywnego ukończenia kursu (wydawany przez Europejski Instytut Certyfikacji Informatycznej EITCI z siedzibą w Brukseli) w języku polskim i angielskim. 
Przystąpiłam do niego, bo nigdy nie wiadomo jakie umiejętności przydadzą Ci się w sytuacji, której nie przewidzisz. A zawsze lepiej wiedzieć więcej niż mnie;)

Zainteresowane? Pozostało tylko zarejestrować się na stronie, wypełnić odpowiedni formularz i do dzieła!

Enjoy!



środa, 9 stycznia 2013

Ulubieńcy/odkrycia minionego roku!

Pierwszy raz pojawia się u mnie taki post. Jakoś tak poczułam potrzebę pokazania rzeczy, które urozmaiciły 2012 rok i wniosły pozytywne zmiany.  

Zacznijmy od pielęgnacji ciała i włosów.
Jak widać bez szaleństw w kwestii ilości. Peeling kawowy, o którym już kiedyś wspominałam, najlepszy ever, szybki w przygotowaniu, aromatyczny i zostawia skórę mega gładką. Następnie Odżywka do włosów Garnier Ultra Doux, Awokado i Masło Karite- tania, ładnie pachnie, co najważniejsze dobrze odżywia i nawilża nasze włosy, nie próbowałaś? Zrób to koniecznie. No i ostatni produkt, może dość nietypowo, ale nie mogłam go pominąć: antyperspirant Lady Speed Stick, Orchard Blossom 24h. Przez lata testowałam różne antyperspiranty, bywały lepsze i gorsze, jednak żaden nie był w stanie oprócz ochrony zapewnić również pielęgnacji pach. Zwróciłam na niego uwagę po tym jak callmeblondieee zachwalała go w swoich filmach. I miała zupełną rację. Jest najlepszy. Tak 'pięknych' pach nie miałam już dawno:p Do wyboru mamy kilka zapachów, więc prawdopodobnie każdy znajdzie coś dla siebie. Zapomniałam o ochronie. W okresie jesienno-zimowym sprawdza się dobrze, zobaczymy jak będzie latem. No i bieli, ale na to już chyba siły nie ma.
Kolejna grupa to pielęgnacja twarzy:
Tutaj w skrócie opiszę moją codzienną pielęgnację;) Do oczyszczania twarzy po całym dniu (przeważnie bez makijażu) używam greckiego mydełka mythos, natural scrub soap, olive + red grape seeds. Moja przygoda z mydełkami zaczęła się od mydeł Tuli, które jednak nie działały całkiem dobrze na moją suchą skórę. Korzystając z okazji, że brat wakacje spędzał w Grecji, poprosiłam go o mydełko z oliwą. Wybrał akurat te i trafił w setkę ! ( thanks Bro!) Mydełko ładnie pachnie, świetnie się pieni, oczyszcza, ale nie przesusza i ściąga, i jest generalnie genialne. Nie scrabuję nim twarzy, więc nie wiem czy w tej roli sprawdza się jakoś specjalnie. Następnie, aby ukoić i ztonizować skórę używam Red Rose Water firmy Dabur. I chyba już nie wrócę do drogeryjnych toników. Woda różana łagodzi zaczerwienienia na twarzy, dobrze tonizuje i uspokaja skórę, no i pachnie przyjemnie. Na dzień używam kremu z Eveline bioHialuron 4D, Cera naczynkowa. Krem jest delikatny, nie zapycha, nie obciąża skóry, szybko się wchłania, nie widać suchych skórek i z racji tego, że ma w składzie hialuron zatrzymuje jej nawilżenie. Jak dla mnie numer 1, absolutnie. Na noc, kiedy moja cera jest bardzo przesuszona nakładam olejek z Alterry, ale co ja będę opowiadać, przypuszczam, że każda z was o nim słyszała bądź miała z nim do czynienia. Jest to dla mnie świetna alternatywa dla kremów na noc. Jakoś nie jestem przekonana do stosowania napakowanych chemią kremów na noc, kiedy to cera ma się regenerować i chłonąć lepiej składniki. Przed ostatni w tej kategorii, stosowany w zależności od stanu skóry, średnio 2-3 razy w tygodniu Peeling drobnoziarnisty z Perfecty, Minerały morskie + krzemionka. Też już wcześniej o nim wspominałam, najlepszy dla mojej skóry. No i ostatnia rzecz to Maseczka Morska z Biochemii Urody. Na początku była przeze mnie trochę niedoceniania, ale kiedy moja skóra była maksymalnie przesuszona wtedy dopiero zrozumiałam jak dobra jest ta śmierdząca maska. Koi skórę, nawilża i oczyszcza. Jest po prostu rewelacyjna. 

I możemy przejść do kolorówki
Wkradła mi się tutaj jeszcze Odżywka Diamentowa Eveline, która powinna być na pierwszym zdjęciu. Stosuję ją jako bazę pod lakier, nigdy nie stosowałam jej zgodnie z zaleceniami, a i tak moje paznokcie nie miały się już dawno tak dobrze, jak po jej stosowaniu. Jest to jednak moja opinia i polecam zapoznać się z innymi opiniami, gdyż produkt ten wywołał trochę kontrowersji w blogosferze. W minionym roku zainteresowałam się minerałami i zdecydowałam się na podkład mineralny Lily Lolo w odcieniu Warm Peach. Możemy stopniowac sobie krycie, podkład nie wysusza, nie podkreśla suchych skórek i nie zapycha. Mam zamiar stosować go latem, bo jednak na okres zimowy moja skóra bardziej lubi się  z drogeryjnymi podkładami, w tym przypadku moim 'odkryciem' jest Maybeline Fit Me Foudation. Przede wszystkim nie zawiera parafiny, co dla mnie jest ogromnym plusem, nie obciąża i nie zatyka porów. Dobrze sie rozprowadza zarówno palcami jak i podróbą Beauty Blendera. Posiadam odcień 120, pewnie wybrałabym odcień 115, jednak nie mogłam go znaleźć. Trzyma się dobrze około 6-7 godzin, nie robi plam, nie ciemnieje. Jak dla mnie jak najbardziej ok. Po ponad roku wróciłam znowu do maskary Max Factor 2000 Calorie. Najlepszy tusz jakiego do tej pory używałam, co nie oznacza jednak, że nie będę próbowała inych;)
No i ostatnie zostały szminki. To jest moje odkrycie roku chyba największe. Zawsze w makijażu stawiałam na oczy, usta traktowałam po macoszemu, jednak to się zmieniło i teraz tylko zdrowy rozsądek powstrzymuje mnie przed kupieniem wszystkich dostępnych rodzajów szminek. Na zdjęciu widać czerwień, którą baaaardzo lubię i dobrze się w niej czuję O.M.G! ze Sleeka o wykończeniu sheen. Druga szminka była z kolei najczęściej używaną przeze mnie. Jest to Vipera w kolorze 71. Zrobiłam już post o szminkach, więc odsyłam kilka postów wstecz jeśli interesuje was moja kolekcja, która się ciut powiększyła od tamtego czasu;)

Kosmetycznie to byłoby na tyle. Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca postu i jestem ciekawa waszych opinii na temat wymienionych kosmetyków;)

Enjoy!

piątek, 4 stycznia 2013

Chai Latte - piłaś już?

Pierwszy raz spotkałam się z tą nazwą zamawiając kawę. Chai tea latte? Herbata z mlekiem? Zaczęłam szperać w internecie i mam. 
Przypominacie sobie z dzieciństwa bawarkę? Herbata 'doprawiona' mlekiem, czyli codzienność anglików. Tytułowa herbata to właśnie nic innego jak uwielbiany przez nich napój, z jednym 'ale'- dodatkowo herbata zawiera w sobie przyprawy takie jak cynamon, kardamon, goździki i imbir. 
Będąc niedawno w sklepie na dziale z herbatami (no co to by były za zakupy gdybym tam nie zaglądnęła:P) zobaczyłam gotowce i tak się zastanawiałam i zastanawiałam i stwierdziłam, że może sama spróbuję zrobić takie coś w domu. Nic skomplikowanego, a może umilić zimowe czy chłodne wieczory (swoją drogą to piekną wiosnę mamy tej zimy:D). 
Przepis, który był moją bazą znajdziecie tutaj. (Jest jeszcze wersja bardziej mleczna.) A że do sklepu nie mam 5 kroków, to musiałam wykorzystać to co miałam pod ręką. I tak zamiast każdego składnika z osobna dodałam 1 łyżkę gotowej mieszanki zmielonych przypraw [cynamon, kolendra, imbir, nasiona kopru, gałka muszkatołowa i goździki]; 1 łyżkę brązowego cukru, zamiast herbaty sypkiej użyłam zwykłej w woreczku i nie spieniłam mleka, bo byłam zbyt spragniona, żeby bawić się w spienianie bez spieniacza;) 
Polecam, polecam, polecam :D 
photo: trialx.org

Starbucks i Costa mają ją w swojej ofercie. Próbowałyście?
I jeszcze coś, co siedzi mi w głowie, łazi za mną i nie daje spokoju a gardło samo się drze. Enjoy!