Książka "The Secret" wpadła mi już w oko ponad rok
temu, kiedy to nasza Hostka oprowadzała nas po naszym nowym,
'tymczasowym' domu i przy stwierdzeniu, że możemy z wszystkiego
korzystać i się nie krępować dodała, że oczywiście z książek
też, z tym, że wszystkie są w języku angielskim. Zobaczyłam
regał z książkami i BLINK BLINK. Kilka książek wpadło mi od
razu w oko, między innymi właśnie ta wspomniana wyżej. Na drugi
dzień od razu po nią sięgnęłam i czym prędzej...odstawiłam z
powrotem na miejsce. Dlaczego? A no dlatego, że mój angielski
pozostawiał wiele do życzenia i po prostu nie dałabym rady jej
przeczytać. Poza tym nie wiem czego się spodziewałam, ale kiedy ją
otwarłam to jakoś mnie nie zachęciła. Plusem dla mnie jest fakt, że autorka jest australijką, ponieważ bardzo sceptycznie podchodzę do publikacji amerykańskich... Cóż, takie jest moje zdanie.
Kolejne podejście zrobiłam tydzień (?) temu. Zaczęłam czytać
i skończyłam dziś rano.
Jakie wrażenia? Jak najbardziej pozytywne. Kilka rzeczy było dla
mnie nowych, ale raczej nie było to wielkie olśnienie, a całość
była mi znana. Może dlatego, że mam już za sobą "Potęgę
podświadomości".
W każdym bądź razie nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Książka pomaga przestawić nasze myślenie na korzystniejsze tory.
Wszystko tłumaczy i jest łatwa w odbiorze. Poza tym każdy
wyciąga z niej to, co jest mu potrzebne.
O wizualizowaniu swoich celów życiowych mówi się dużo
ostatnio, takie odnoszę wrażenie. I wiecie co? Ja się pod tym
podpisuję. Nie raz w swoim życiu ( i to przed przeczytaniem tej czy
innej książki nawiązującej do tematu) przekonałam się, że w
tym jest moc. Jako nastolatka zawsze przed pójściem spać
wyobrażałam sobie siebie w różnych sytuacjach, w których
znalazłam się kilka lat później. Zawsze zastanawiałam się jak
to się dzieje, że życie układa mi się tak jak sobie to
wymyśliłam?
Ostatnia taka sytuacja była rok temu. Robiłam takie właśnie
wizualizacje o moim wyjeździe za granicę już długo przed samym
wyjazdem i w ogóle przed załatwianiem czegokolwiek. Wszyscy znajomi
i rodzina też zostali poinformowani, że wyjeżdżam jako AuPair i
tyle. Zaczynałam realizować swój plan – wcześniej skończyć
rok akademicki i obronić się też wcześniej. Cały czas żyjąc
myślą, przekonaniem, że 'no tak, muszę to zrobić teraz, bo
później już mnie tu nie będzie'. Okoliczności naprawdę mi
sprzyjały i wszystko zakończyło się pomyślnie.
Odpowiedniej rodziny i opcji szukaliśmy około 5 miesięcy i nic.
Dodam, że jechaliśmy jako para, a takich ogłoszeń jak na
lekarstwo. W końcu zaczęliśmy szukać innej pracy i oferta wpadła
od razu. Wszystko było już praktycznie załatwione i mieliśmy
wykonać tylko ostatni telefon potwierdzający, że na pewno się
zgadzamy na warunki pracy, kiedy to nagle pojawiła się oferta, taka
jaką chcieliśmy. Telefon do rodziny, rozmowa wstępna i mamy
kontrakt.
Udało się zrealizować to czego chcieliśmy od początku.
Taka krótka dygresja;)
Takich sytuacji w moim życiu było wiele, dlatego też uznaję tą
książkę, jako świetne wprowadzenie dla osób, które potrzebują
zmian w swoim życiu, podpowiedzi czy wskazówki co z nim zrobić i
na jakie tory wskoczyć. I prawdą jest, że pozytywne myślenie
zmienia wiele rzeczy.
Szczerze zachęcam do tej lektury. Jeszcze muszę się przyczaić
na nową pozycję, o której już co nieco słyszałam, 'Siła'.
Czytałyście? Jaki jest wasz stosunek do tego typu filozofii
życia? A może nie czytałyście, ale czujecie się zachęcone do
sięgnięcia po 'Sekret'?
Miłego, jak zwykle! ;)
Bardzo wierzę w siłę Sekretu :))
OdpowiedzUsuńChoć było tak, że powróciłam do niej po pierwszym nieudanym podejściu dopiero po kilku latach :))
Warto było wrócić;)
UsuńWiesz, właśnie uświadomiłam sobie, że w moim życiu jednak trochę brakuje pozytywnego myślenia. Wiary w to, że to czego pragnę może się naprawdę wydarzyć, determinacji by swoje wyobrażenia obrócić w rzeczywistość. Jeśli kiedykolwiek trafię na tą książkę, na pewno przeczytam, choć mój angielski jest jeszcze mało zaawansowany. Jednak wiem, że czytanie książek w tym języku potrafi czasami nauczyć więcej niż niejedna szkoła. Cieszę się że trafiłam na Twojego bloga, bardzo mądrze piszesz i na pewno będę tu wracać:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam;) Potwierdzam, że czytanie książek bardzo pomaga w nauce. Będąc na kursie czytałam ile się da i to wyrabia w Tobie taki nawyk przestawiania myślenia z polskiego na angielski, a do tego dochodzi satysfakcja kiedy się taką książkę skończy i można swobodnie mówić o jej treści;)
Usuń