Nigdy nie byłam fanką szminek, pomadek, miałam jakieś tam błyszczyki i oczywiście sztyfty ochronne, ale szału nie było. W sumie dalej nie ma w mojej kosmetyczce, ale w ostatnich miesiącach poszerzyła się delikatnie kolekcja mazideł do ust więc pokażę co mam. Jak sobie przypominam, jeszcze 2 lata temu w ogóle bym nie pomyslała, że sama, z własnej nieprzymuszonej woli kupię sobie szminkę. Teraz jednak mam ochotę kupić i wypróbować wszystkie, które wpadną mi w oko;)
Dzisiaj jednak o pielęgnacji, której oczywiście podstawą jest balsam do ust Tisane. Prześwietny kosmetyk i sprawdza się u mnie najlepiej.
1) Go Balmy! Lip Balm, Dirty Works - balsam zakupiłam w supermarkecie chyba Sainsbury's za około funta. Ma całkiem przyjemny skład, dobrze rozprowadza się na ustach, jest przezroczysty i pozostawia usta gładkie. Jedyne co to zapach może działać na jego niekorzyść - chemiczna, słodka truskawka. Nie stosuję go narazie systematycznie i czeka na swoją kolej.
2) Tisane - ulubieniec zdecydowany! Nakładam na noc, a rano budzę się z mega gładkimi ustami.
3) Born Lippy, The Body Shop - już kiedyś o nim pisałam, bardzo przyjemny balsam, zapach sztuczny, ale do przeżycia, ważne, że działa
4) Cherry Lip Balm, Amazon Soaps - w sumie to u mnie nowośc, może raz użyłam tego balsamu. Jest to kosmetyk ręcznie robiony z naturalnych składników. Zapowiada się ciekawie.
5) Softlips, French Vanilla, spf 20 - używałam głównie latem i ze względu na spf go zakupiłam. zapach waniliowy, efekt chłodzenia przy aplikacji. Nie nawilża jednak ust, a tylko chroni je na chwilę, więc raczej do niego nie wrócę.
6) EOS Honeysuckle Honeydew - mam od około 3 tygodni i używam non-stop. Nawilża dobrze, aczkolwiek nie utrzymuje się ono długo, trzeba często aplikować. Ładny, delikatny zapach i smak. Opakowanie jest plastikowe, ale ten lastik jest taki jakiś przyjemny w dotyku, nie wiem jak to opisać, posiadaczki pewnie wiedzą o co mi chodzi. W sumie szału nie robi, ale myślę, że i tak warto było spróbować;)
7) Lip Therapy with Rose and Almond Oil, Vaseline - jedna wielka pomyłka. Nie wiem po co po to sięgnełam w sklepie, do dzisiaj zadaję sobie to pytanie. Wiem, że jest wielu zwolenników tego produktu, ja się do nich nie zaliczam. Użyłam może dwa razy. No każdy wie, jak działa wazelina - natłuszcza, ale nie nawilża. Zapach znośny w opakowaniu, jednak na ustach bleh...
Tak to u mnie wygląda;) Nie używam żadnych peelingów do ust z racji tego, że na dolnej wardze mam popękane naczynka i wolę ich niedrażnić. Tisane na noc, a rano wstaję i delikatnie ręcznikiem bądź palcem trę usta i usuwam martwy naskórek.
W następnym poście będzie kolorówka, więc jeśli jesteście ciekawe to serdecznie zapraszam.
Enjoy!
Przypomniałaś mi, że muszę kupić Tisane. Ja wykonuję peeling ust przy pomocy zwykłego patyczka higienicznego:)
OdpowiedzUsuńJa mam jego zapas w szafie;) o patyczku nie słyszałam jeszcze, wypróbuję;)
OdpowiedzUsuńMiałam Vaseline, ale aloesową i ją uwielbiałam.
OdpowiedzUsuńtak jak pisałam, wiem, że jest wiele zwolenniczek;)
UsuńUwielbiam balsam do ust Tisane, nie znam lepszego! ;)
OdpowiedzUsuńja też;D
UsuńU mnie najbardziej sprawdził się carmex w sztyfcie ;) Tisane mi wysuszył usta ;(
OdpowiedzUsuńJak mogę zapraszam na rozdanie do wygrania bon na kosmetyki o wartości 50 zł :)
OdpowiedzUsuńhttp://blizniaczki09.blogspot.com/2012/10/rozdanie-do-wygrania-bon-na-kosmetyki-o.html
Zapraszam i Pozdrawiam :)
a widzisz, mnie carmex nie przekonał i wysuszył - na każdego działa co innego. Zajrzę, dzięki;)
Usuń