poniedziałek, 27 stycznia 2014

Nie zamienię na nic!

Bez kremu do rąk da się żyć, prawda? Ale co to za życie! Wczoraj zapomniałam wziąć swojego do pracy i tak oto po około 10 godzinach bez porządnego nawilżenia moje dłonie były w stanie opłakanym. Pierwszą rzeczą po wejściu do domu i ogrzaniu rąk w ciepłej wodzie było oczywiście wyciśnięcie odrobiny mojego wybawiciela i dokładne wysmarowanie dłoni. Mmmm o niebo lepiej. Kremów przerobiłam kilka, generalnie sięgam po te bez parafiny (bla bla moje zboczenie), ale jeszcze żaden nie odpowiadał mi tak bardzo jak te firmy evrée. Już opakowanie głosi, że produkt pozbawiony jest parabenów, barwników i olejów mineralnych, a w składzie znajdziemy mocznik, oleje i emolienty pochodzenia roślinnego - "nic tylko wypróbować" pomyślałam i zgarnęłam z półki. Na początek poleciał ten regenerujący - czerwony. Przyjemny zapach, szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy, a dłonie są miękkie i przyjemne w dotyku. Wydajny dość jest, bo niewielka ilość wystarczy żeby uzyskać opisany wyżej efekt, ale jak ktoś co chwile ozdabia swoje łapy podkładami, kredkami i cieniami do powiek i zmywa to co chwilę, to kremu używa kilkanaście razy dziennie. Żadna strata jednak, a okazja żeby przetestować kolejne warianty. No to sięgnęłam po różowy odżywczo-ochronny. Zapach równie przyjemny, konsystencja podobna, działanie i szybkość wchłaniania też. I przyszedł czas na gorszy produkt - niebieski głęboko nawilżający. Szczerze powiem, że nie zdążyłam porządnie przetestować, bo już po pierwszej aplikacji nie dałam rady wytrzymać z ZAPACHEM. Kwestia gustu, owszem, ale ten jest ostry i tak nieprzyjemny dla mnie, że od razu robi mi się niedobrze. 
Moja czerwona tubka jest już coraz bardziej wklęsła, więc następnym razem sięgnę po serum do rąk. Rewelacyjny jest również krem do stóp, ale o tym innym razem. No i marka nie próżnuje, pojawiają się nowe produkty - balsamy do ciała, na które też nabrałam ochoty.


Ten krem zaraża! Na swoim koncie mam już parę osób, które zainteresowałam produktem.
Dla zainteresowanych składy.

Znacie, lubicie? A może dopiero przymierzacie się do zakupu? Jedno jest pewne - nie pożałujecie;)

piątek, 15 listopada 2013

Pinkadilly Circus - zawładnęła mną fuksja

Dosłownie. Jak wiadomo jestem zwolenniczką wszelkiego rodazaju rudości i oranży na ustach. Idąc do drogerii moje ślepia odrazu kierują się w stronę pomadek o choćby delikatnej, pomarańczowej nucie. Nie chciałam tego zmieniać i tym razem, ale wyszło inaczej, a nawet lepiej!;). Promocyjna cena na wybrane kolory dodatkowo zachęciła i po dłuższym zastanowieniu się ("Czy ja naprawdę pragnę biegać w fuksjowych ustach? Czy to będę ja?") skusiłam się na pomadkę Catrice Pinkadilly Circus. Lepiej trafić nie mogłam. Kolor wyrazisty, ale nie krzykliwy i tandetny. Pachnie malinową mambą, konsystencja masełka, ale z pięknym pigmentem. Usta błyszczą i wyglądają soczyście. Trwałość ok, nie przetrwa jedzenia i picia, ale nikt tego nie obiecuje. Przyciąga uwagę, to napewno, a ja z czystym sumieniem polecam, każdemu kto o nią zapyta! 
Regularna cena to około 20 zł, natomiast trafiłam na promocję i zapłaciłam 11,90. I co więcej jest to pierwsza pomadka, która jest u mnie w ruchu cały czas, jeszcze chwila i będę musiała zaopatrzyć się w kolejne opakowanie!:)

Jakie odcienie pomadek Catrice polecacie? A może ktoś przepadł z Pinkadilly tak jak ja?

Enjoy!


środa, 2 października 2013

Metamorfoza #1

I nastał ten długo wyczekiwany dzień - właśnie odebrałam płytę ze zdjęciami z sesji w Biar Beauty Group. Oczywiście podzielę się z wami jej efektami:D
W najbliższym czasie planuję więcej tego typu postów, więc czekajcie proszę cierpliwie.
Jesli ktoś jest z okolic Tarnowskich Gór/Katowic i miałby ochotę wpaść pod moje pędzle to SERDECZNIE ZAPRASZAM:)

środa, 11 września 2013

School of Make-up? Why not!

Tydzień temu miałam przyjemność uczestniczyć w tygodniowym kursie wizażowym Foundation Level Pro w szkole Agnieszki Brody. Przeżycie niesamowite, świetna atmosfera, a po kursie czuję się zmotywowana i zainspirowana:) Dlatego jeśli zastanawiacie się nad wyborem szkoły czy kursu to polecam szczerze! 
Udało mi sie również trafić na dziewczyny, dzięki którym ten tydzień będzie niezapomniany! Pozdrawiam gorąco, jeśli któraś tu trafiła;):**

1. W akcji - Modelko moja jeszcze raz dzięki!:):* 2. Agnieszka Broda i moja skromna osoba:) 3. Yey!


Dla zainteresowanych www.biarbeauty.com


środa, 24 lipca 2013

Co się dzieje?

A dzieje się dużo. Zacznę od tego, że 1,5 tygodnia temu wróciłam do ojczyzny 'na dłużej' i od tego czasu korzystam na maksa z naszej kuchni, sklepów no i oczywiście kosmetyków. Załatwiam różne sprawy, spotykam się z rodziną i znajomymi i staram się zrelaksować. Opuściłam się w blogowaniu, mam zamiar to nadrobić. Niestety nie zawsze w życiu układa się tak jakbyśmy tego chcieli i przypuszczam, że przyszłe tygodnie będą dla mnie najgorszym okresem w roku.. Dlatego też nic nie obiecuję, ale mam plany, które jeśli pozbieram się do kupy, zrealizuję na pewno.

piątek, 5 lipca 2013

Najlepsi w czerwcu

Połowa roku za nami, teraz tylko mieć nadzieję, że kolejna jego część będzie równie udana lub, co wskazane, jeszcze lepsza!:)
Słońce od wczoraj daje o sobie intensywnie znać, zresztą wy też macie niezłe tropiki :D No, jeszcze tydzień i mam nadzieję, że też będę się cieszyć naszym polskim latem.

W tym miesiącu kilka kawałków wpadło mi w ucho, jednak ten który wprowadza mnie w iście wakacyjny nastrój to Your Girl norweskiego zespołu Kakkmaddafakka. Odpalcie kawałek i zapraszam dalej;)


1. Moja nowość szminka z TopShop w kolorze Infrared - nie dziwię się dlaczego są tak zachwalane! Soczysty kolor, przyjemna aplikacja no i trwałość, - 3-4 godziny w stanie prawie nienaruszonym, bez jedzenia, ale z wypiciem lampki wina;) Nie ściera się od środka zostawiając obrysowane usta, a to jest dla mnie jedna z najistotniejszych kwestii. Polecam!

2.Makijaż, który najbardziej utkwił mi w pamięci w tym miesiącu to 'Syrenka" naszej zdolnej Katosu. Mega świetny!

3. Oprócz kilku koncertów zdolnych uczniów szkoły muzycznej, ten miesiąc zostanie zapamiętany głównie ze świętowania urodzin pewnego 12-letniego chłopca:) Wyszalałam się na rollercoasterach za wszystkie czasy! Dzieci są jednak nieustraszone, ale stwierdziłam, że pójdę na wszystko co wybiorą i tak też zrobiłam. Mega ubaw! Po 4 przejażdżce przestałam myśleć o tym co będzie, jeśli coś się zepsuje i wylecę w kosmos:p Na zdjęciu mój ulubiony, którego pokonuje się w 5 sekund jadąc z prędkością 80km/h :D

4. W czerwcu przeczytałam 4 książki i zdecydowanie najciekawszą okazała się 'Kwietniowa czarownica' szwedzkiej pisarki Majgull Axelsson. Nie jest to książka wesoła i z happyendem, jeśli ktoś preferuje takie w letnie dni, ale ma niesamowity klimat i napewno zostanie w waszej pamięci na dłużej.

5. 'Jestem na tak!' nie powiem nic a nic, same zobaczcie:D Film napewno poprawia humor i zapada w pamięci, a Jim Carrey świetnie spisał się w roli głównej:)

6. Jeszcze 2 lata temu piłam kilka kaw dziennie. Teraz piję tylko kiedy chcę się zrelaksować z książką, albo po prostu mam na nią ochotę. Kilka razy przeszłam obojętnie obok Douwe Egberts smakowych, ale w końcu się skusiłam na wersję orzechową i jest to najlepsza kawa rozpuszczalna jaką piłam. Nie toleruję słodkich kaw, więc jesli chodzi o kawy smakowe to wszelkie cappucino u mnie odpada. Ta nie jest kwaśna, pięknie pachnie i ma genialny smak. Polecam wypróbować!

I to tyle w czerwcu;) Mam nadzieję, że przyjemnie spędzacie to ciepłe popołudnie, a ja z niecierpliwością czekam na mecz Janowicz-Murray :D

wtorek, 2 lipca 2013

Moja mała kolekcja lakierów Gelly

Już wspominałam nie raz, że jestem mega zadowolona z lakierów Gelly i zrobiłam coś, co nigdy mi się nie zdarzyło - kupiłam 6 kolorów z jednej serii. Dla mnie to czyste szaleństwo, dla niektórych codzienność;) Kolory są cudne, więc ciężko się im oprzeć. Niestety jednak nie wszystkie posiadają te same właściwości, a szkoda.
Tak jak widać na zdjęciu 3 z tych, które posiadam są zdecydowanie moimi ulubieńcami. Pomegranate i Guava (z rzeczywistości bardziej zielono-turkusowy niż niebieski) pięknie się rozprowadzają i jedna warstwa kryje całkowicie. Passion Fruit to natomiast mój No1 jeśli chodzi o czerwone lakiery. Nie jest to ani pomarańczowa ani też malinowa czerwień, a coś pomiędzy, lekko neonowa, nawet nie wiem jak ją określić:) Przepięknie wygląda zarówno na paznokciach u rąk jak i u stóp. Na zdjęciu efekt dwóch warstw, które szybko wysychają. Musicie zobaczyć ten kolor na żywo, jest boski :D
Blue Grape niestety wypada słabo na tle pozostałych. Kryje po dwóch warstwach, ale i tak widać gdzie zaczyna się biała końcówka paznokcia, do tego można zrobić sobie niezłe prześwity. W rzeczywistości kolor jest nieco ciemniejszy. Satsumę już znacie, jestem z niego zadowolona, szczególnie dobrze wygląda na stopach. No i ostatni, co do którego miałam wielkie nadzieje, Mango. O 1 warstwie nie ma mowy, ale 2 dają radę. Nie wiem czy tylko moja buteleczka jest jakaś trefna, ale po 2 użyciach zaczęły się z niego ciągnąć niteczki i aplikacja nie jest tak przyjemna jak przy pozostałych. Dodatkowo kolor na paznokciach wychodzi nieco ciemniej niż ten, który widzimy w buteleczce. 
Wydaje mi się, że krótkie paznokcie bez białej końcówki każdy kolor (oprócz niebieskiego) pokryje jedną warstwą. Jeżeli próbowałyście to dajcie oczywiście znać! 
Wszystkie kolory dają piękny, błyszczący efekt, bez top coatu trzymają się około 5 dni bez uszczerbku, a na paznokciach stóp około 3 tygodni! Oczywiście paznokieć odrasta (u mnie dość wolno) i trzeba zmyć kolor, ale lakier jest w nienaruszonym stanie, więc jest to genialna opcja na wakacyjne wyjazdy. 
Podsumowując: sa to moje najlepsze lakiery ever! Koszt to £3,99, warto polować na promocje 3za2 lub inne. Używam teraz tylko ich ze względu na szybkie wysychanie i świetne krycie. A te kolory! Coś czuję, że będą u mnie gościć przez cały rok:)