Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmetyki kolorowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmetyki kolorowe. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 listopada 2013

Pinkadilly Circus - zawładnęła mną fuksja

Dosłownie. Jak wiadomo jestem zwolenniczką wszelkiego rodazaju rudości i oranży na ustach. Idąc do drogerii moje ślepia odrazu kierują się w stronę pomadek o choćby delikatnej, pomarańczowej nucie. Nie chciałam tego zmieniać i tym razem, ale wyszło inaczej, a nawet lepiej!;). Promocyjna cena na wybrane kolory dodatkowo zachęciła i po dłuższym zastanowieniu się ("Czy ja naprawdę pragnę biegać w fuksjowych ustach? Czy to będę ja?") skusiłam się na pomadkę Catrice Pinkadilly Circus. Lepiej trafić nie mogłam. Kolor wyrazisty, ale nie krzykliwy i tandetny. Pachnie malinową mambą, konsystencja masełka, ale z pięknym pigmentem. Usta błyszczą i wyglądają soczyście. Trwałość ok, nie przetrwa jedzenia i picia, ale nikt tego nie obiecuje. Przyciąga uwagę, to napewno, a ja z czystym sumieniem polecam, każdemu kto o nią zapyta! 
Regularna cena to około 20 zł, natomiast trafiłam na promocję i zapłaciłam 11,90. I co więcej jest to pierwsza pomadka, która jest u mnie w ruchu cały czas, jeszcze chwila i będę musiała zaopatrzyć się w kolejne opakowanie!:)

Jakie odcienie pomadek Catrice polecacie? A może ktoś przepadł z Pinkadilly tak jak ja?

Enjoy!


wtorek, 4 czerwca 2013

Coś na oko, coś na lico

Jakiś czas temu sklep internetowy KKCenterhk zwrócił się do mnie z propozycją współpracy, która ma polegać na zrecenzowaniu kosmetyków, które od nich otrzymałam. Trochę uśmiechnęłam się pod nosem z lekkim przekąsem, bo dokładnie 2 dni przed otrzymaniem pierwszej wiadomości naczytałam się o minusach takich współprac, dzięki czemu wiedziałam jak pokierować całą sprawą. Bez szczypania się przedstawiłam swoje warunki, m.in. taki, że chcę napisać szczerą opinię na temat produktów. Na odpowiedź czekałam 2 dni i myślałam, że już sobie powspółpracowaliśmy, ale jednak odezwali się i przyjęli je bez problemu;) I dzisiaj zapraszam was właśnie na recenzję kosmetyków, które znajdziecie na stronie www.kkcenterhk.com.


Z oferowanych produktów wybrałam 2 - paletkę cieni do oczu i brwi oraz róż.


Mała, plastikowa, poręczna paletka zawiera 3 cienie do powiek i 2 do brwi. W opakowaniu znajdziemy również mały dwustronny pędzelek. Na kolorowych cieniach można zauważyć złoty nalot, który jest tylko cienką, wierzchnią warstwą i jak kogoś odstrasza, to polecam zetrzeć go chusteczką. Kolorowe cienie mają wykończenie perłowo-metaliczne, natomiast te do brwi nie są matowe, a jakby satynowe, co jednak nie jest widoczne na brwiach. Dwa ostatnie są też najmocniej napigmentowane, reszta jest ok. Wykonałam nimi cały makijaż oka, używając cieni do brwi również na powieki i muszę powiedzieć, że łatwiej się je blenduje niż kolorowe. A teraz ich największy plus: nie osypują się nic a nic! Byłam zaskoczona, bo przyzwyczajona do cieni Sleek spodziewałam się, że zrobię sobie za jednym zamachem makijaż całej twarzy. Skusiłam się na skorzytanie z dołączonego pędzelka i zaznaczyć nim brwi. Jest sztywny, a włoski nie są równo ścięte, więc jesli ktoś rysuje brwi jak od linijki to nie radzę próbować, jednak do poprawek czemu nie. 
Moją bazę pod cienie stanowi w tym makijażu korektor Collection 2000 Illuminaring Touch oraz odrobina białej kredki z MUA. Na tej kombinacji cienie po 3 godzina zebrały się w załamaniu w wewnętrznym kąciku, ale po 10 godzinach makijaż był jeszcze widoczny, szczególnie kreska na dolnej powiece.




Aparat niestety zjadł trochę kolory, w rzeczywistości są one bardziej nasycone. W wewnętrzym kąciku założyłam najjaśniejszy cień z paletki, który jest mleczno-złoty, natomiast w załamaniu powieki roztarłam brązowy cień do brwi. Czarnym cieniem w zewnętrzym kąciku namalowałam delikatną kreskę. Paletka sprawdzi się napewno do kolorowych makijaży dziennych.

Na policzkach, nieco przesadnie nałożyłam róż w kolorze Salmon Pink.





Kolor w opakowaniu wygląda wręcz fluorescencyjnie, na policzkach nie jest aż tak drastyczny;) W puzderku znajdziemy również lusterko i pędzelek, który swoim wyglądem nie zachęca do skorzystania z jego usług. Puder nałożymy na policzki bez problemów, nie robi plam, ładnie się rozciera i możemy stopniować jego nasycenie. Do tych zdjęć nałożyłam go o wiele więcej niż zazwyczaj (normalnie tylko delitaknie muskam, jak ktoś ma naczynka i tendencję do czerwienienia się przy każdej okazji, zrozumie). Taka ilość utrzymała się 10 godzin jednak delikatnie wyblakła. Kiedy nakładam delikatną mgiełkę to znika po 2-3 godzinach, szału nie ma. Z takimi mocnymi policzkami nie czuję się jednak komfortwo i nie wyszłabym tak do ludzi, no cóż co kto lubi;)



Ogólna opinia? Ani jeden ani drugi produkt nie zachwycił mnie jakoś szczególnie (mam na myśli, że nie sikam ze szczęścia na samą myśl o nich, bo tak przejawia się u mnie zachwyt;p). Myślę, że są ok, w sumie spodziewałam się gorszych produktów i zostałam miło zaskoczona. Nie dostałam żadnego uczulenia więc będę ich używać, wiadomo takich produktów nigdy za wiele;) Cieszę się, że mogłam je wypróbować, pewnie sama nie skorzystałabym z ich oferty mając pod nosem wiele innych, dobrych produktów.
Sklep ma bardzo szeroką ofertę i to na co warto zwrócić uwagę to z pewnością sztuczne rzęsy, więc jeśli miałybyście ochotę na zakupy, nie zapomnijcie o wpisaniu hasła pocketful-of-inspiration żeby uzyskać 10% rabat.


środa, 8 maja 2013

I'm so excited!:D

Nie myślałam, że kiedykolwiek zrobię takiego posta, ale jak wczoraj zobaczyłam, to co zobaczyłam, to już nie mogę tego trzymać w sobie:D Nie było jeszcze takiego kosmetyku, na którego nową kolekcję/odsłonę czekałabym z niecierpliwością. Przeważnie idę do sklepu, podoba mi się coś to biorę (wcześniej się zastanawiam czy ja NAPRAWDĘ tego potrzebuję i... biorę;P), nie interesuje mnie czy to kolekcja nowa-stara-zimowa-letnia-whatever? Jak mogłyście ostatnio zauważyć dostałam kompletnej zajawki na punkcie lakierów Gelly Barry M. Kolorowe paznokcie to u mnie norma, za każdym razem maluję na inny. Moja kolekcja ostatnio troszczkę urosła, ale nie moje Drogie, nadal jest to garstka i wszystkich używam:) Do sedna. W Superdrug jest teraz promocja na lakiery Barry M '3za2'. Byłam już gotowa je kupić, ale w moim SuperD nie było info o promocji i nie było koloru, który bym chciała. W sumie zaczęłam się zastanawiać czy brać kolory, do których nie jestem przekonana (różowy?). Chciałam zobaczyć jak prezentują się na paznokciach i czy mają tak dobre krycie, jak te dwa, które posiadam. I co znalazłam w grafice?
Key Lime, Mango, Blue Grape, Passion Fruit, Guava 

New Summer Collection 2013 :D Już za miesiąc (5 czerwca) w Superdrug pojawią się nowe, soczyste kolory. Jak dla mnie fantastycznie, odliczam dni:D
Kurcze, też macie tak dobry humor dzisiaj? Wstałam i jest, po prostu:) Mógłby tak codziennie:D

Ok, jeszcze pokaże wam drugi kolor, który posiadam z tej serii Gelly, czyli Satsuma. Powiem szczerze, że pierwsze wrażenie nie było dobre - wydawało mi się, że słabo kryje, jest żarówiasty i generalnie brzydki. Ale druga próba była już niebo lepsza. Kolor jakoś przygasł, chyba dlatego, że teraz konkuruje ze słońcem, którego NARESZCIE pod dostatkiem:D

Tak prezentuje się jedna warstwa. Na zdjęciu, które było robione trochę pod światło widać, że odcina się linia jednak kiedy patrzymy na paznokcie nawet z bliska, to trudno to zauważyć. Jestem zadowolona i zachwycona:D Trwałość tak jak w przypadku Pomegranate - 5 dni: zero odprysków, nieestetycznych pękań i to wszystko bez top coat'u.

Jakie kolory podobają wam się z nowej kolekcji? Blue Grape i Guava napewno będą moje:D

♥♥♥
Do you know that new Gelly collection is going to be in sale in June? I'm so excited! I wanted to buy another colours, because now is 3for2 sale in Superdrug, but in my local store was no information about that and I didn't find colour which I had wanted. Looking on the Internet for pictures of the other colours I found note about new collection and I felt in love with 2 of them - Blue Grape and Guava. I can't wait:D What do you think? Would you buy any of the newest?
My second Gelly is Satsuma - very bright, neon orange. First impression wasn't as good as with Pomegranate, but I gave him second chance and can say that everything is fine and it lasts for 5 days without any chippings and scratches. In the pictures above is applied one layer and no top coat. Love the glossy effect!



sobota, 13 kwietnia 2013

Uwaga! Jednowarstwowiec!

Co za eksytacja, co za radość! Mam lakier, który kryje całkowicie przy jednej warstwie, trzyma się bez top coata 5 dni i ma piękne, lśniące wykończenie! Taaak szaleństwo, wiem;) 
Moja przygoda z Barry M. zaczęła się od koloru Peach Melba, który btw okazał się tragiczny i tak mnie zniechęcił do tej firmy, że omijałam ten stand szerokim łukiem. Ale, przyszła wiosna, zachciało mi się zieleni na paznokciach no i jednak dotarłam do Barry. I jak to bywa - zielonego nie kupiłam, bo przepadłam na rzecz koloru Pomegranate. Seria Gelly Hi-Shine dodatkowo mnie zachęciła, no i cena niewygórowana £3.99. Mnie generalnie do różowych kolorów nie ciągnie, ale ta fuksja jest tak energetyzująca, że nie mogłam odpuścić. 
♥♥♥
I'm so excited! I've found nail polish which gives full coverage with one layer, without top coat lasts on my nails 5 days and has beautiful shiny finish! That's crazy I know;) 
My first Barry M. nail polish was Peach Melba colour and that was a tragedy. From that time I avoid Barry M. stand. But spring is coming (still) and I was looking for some green nail polish, so I decided to give this brand a chance. But, how it is sometimes, I didn't but green one because I absolutely fell in love with this gorgeous Pomegranate colour. I don't usually wear pink but this one is so energizing that I had to have it! It's Gelly Hi-Shine series and costs £3.99
Na paznokciach wygląda pięknie, choć bardziej jak malinowa czerwień niż fuksja. Malowanie paznokci tym lakierem to naprawdę przyjemność - pędzelek w sam raz, trzema ruchami możemy pomalować całą płytkę, nie rozlewa się na boki, nie robi smug. Wysycha w ciągu 15 minut - w końcu to tylko 1 warstwa i całkowite krycie. Po 5 dniach widać lekko strate końcówki, ale nie ma odprysków i ciągle ma delikatny błysk, nie jest matowy i popękany jak przy większości lakierów. IDEAŁ! Mam nadzieję, że inne kolory z tej serii mają takie same właściwości, bo napewno jeszcze po nie wrócę;) I już jakoś nawet ochota na wypróbowanie Essie mi przeszła.
♥♥♥
Looks beautiful on the nails, but it's more like raspberry red than fuschia. Painting nails is a pleasure - brush is great, you can cover all nail in 3 moves, doesn't spill on the sides, doesn't streaks. Nails are dry in 15 min - lastly it's only one layer. After 5 days is still in good condition. ABSOLUTELY PERFECT!:) I hope the other colours from this series are as good as Pomegranate, because I'm going to buy some more;) And now I can say that I don't want to try Essie because I have my ideal nail polish;)
Jeśli miałyście, któryś odcień z tej serii to proszę o linki, albo kilka słów w komentarzu, chętnie poczytam i popatrzę;)
♥♥♥
If you have some of this nail polishes write about them in comments or link to your blog - I'm curious what do you think;)

niedziela, 3 marca 2013

Rimmel Apocalips - czy warto?

Ostatnio obiecałam, że napiszę kilka słów o nowości od Rimmel czyli lakierach do ust. Nie chciałam pisać na podstawie pierwszego wrażenia, które nie było zbyt pozytywne. I w sumie nie wiele się zmieniło-niestety.
Wybrałam kolor 500 Luna - trudno inaczej, kiedy wariuję na punkcie pomarańczowych i pomarańczowo-podobnych ust. Oczekiwałam wiele, a już napewno pięknej tafli na ustach, wysokiego błysku i mega trwałości. W końcu na opakowaniu jest słowo 'lakier'. W rzeczywistości kolor jest prześwietny i jestem absolutnie usatysfakcjonowana, wygląda na ustach jak pomadka z błyszczykiem, ma świetne krycie, nie ma wysokiego błysku, a wytrzymuje na ustach około 2 godzin bez jedzenia i picia. Schodzi w sposób nieporządany-zostawia nam obrysowane usta. No i lubi przemieszczać się na zęby i wychodzić poza linię. Nie wysusza ust, ale podkreśla suche skórki i wchodzi w załamania. Aplikator wygodny, a zapach? Jak dla mnie nijaki, ale nie przeszkadza.
♥♥♥
Last time I promised that I will write my opinion about new Rimmel lip laquer - Apocalips. I didn't want to do that after my first impression which wasn't too positive. And now I can say unfortunately it doesn't change too much from this time. 
I choose 500 Luna colour because I'm absolutely obsessed with every shade of orange lips. I was expecting beautiful, ideal, smooth and very glossy finish and long hours lasting, so it's called 'laquer'. 
Well, what I can say is that colour is absolutely amazing, on a lips looks like lipstick mixed with lip gloss, has very good covering, and stay on the lips about 2 hours without eating and drinking. When it's gone then leaves lip liner effect which doesn't look good. Be carefully when using this laquer because it likes to move around your mouth and stays on teeths. Doesn't make lips dry but stresses death skin on them. The aplicator is very convenient. Doesn't smell any good or bad. 
It's not my favourite lips product but was nice to tried it.
Have you tried it yet? What do you think about this lip gloss?



Napewno nie trafi do moich ulubieńców, ale przynajmniej spróbowała no i napewno zużyję, ze względu na kolor;) Co o nich myślicie? 

Pozdrawiam,
Iv

niedziela, 10 lutego 2013

Zmysłowe usta w kolorze no.3

W tym tygodniu planowałam zrobić kolejny makijaż. Jest pomysł, było światło, ale skóra odmówiła współpracy i się przesuszyła, co nie wygląda zbyt estetycznie po nałożeniu podkładu. Uzbroiłam się już w Eucerin z mocznikiem i mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będzie znacznie lepiej;)
Szukałam ostatnio czegoś różowego i błyszczącego, ale nie transparentnego. Tym razem sięgnęłam po firmę beautyuk, na którą wcześniej nie zwracałam uwagi. Lip lust to błyszczyk, napigmentowany jak szminka. Trwałością nie powala, ale znika równomiernie. Konsystencja gęsta, ale nie klejąca. Świetne kolory do wyboru, a cena to około £3 za 7,5g produktu. Nie podkreśla suchych skórek i nie wysusza. Jedynym minusem jest fakt, że można go używać TYLKO przez 6 miesięcy po otwarciu. 
                                                                                           ♥♥♥
I planned to do next make up this week, but unfortunately my skin is in very bad condition. Is absolutely dry and any foundation look unattractive on my face. I have bought Eucerin face cream with 5% Urea, hope it will help me and I will do make up in coming week:)
In last time I was looking for some pink lip gloss but I didn't want transparent one which you can find easily everywhere. First time I found interesting thing in beautyuk stand in Superdrug. Lip lust is a lip gloss as pigmented  as lip stick. Have great, thick formula but is not sticky on your lips. Lip gloss doesn't make your lips dry and is confortable in wearing. To be honest, he doesn't stay too long, about 1,5 hour without eating and drinking. Cost only about  £3 in Superdrug. The only downside is the expiry date- ONLY 6 months from the open. I have owned colour no.3 date night. Have you tried it? If not, I recommend to do that, it is absolutely worth it!


Mój kolor to no.3 date night. Trochę brudny róż, kótry ładnie i subtelnie wygląda i podkreśla usta.


Zdjęcia nie oddają dokładnie koloru. Aplikator jest bardzo przyjemny w użyciu. Polecam!

Mam nadzieję, że miło spędzacie ten weekend:)

środa, 9 stycznia 2013

Ulubieńcy/odkrycia minionego roku!

Pierwszy raz pojawia się u mnie taki post. Jakoś tak poczułam potrzebę pokazania rzeczy, które urozmaiciły 2012 rok i wniosły pozytywne zmiany.  

Zacznijmy od pielęgnacji ciała i włosów.
Jak widać bez szaleństw w kwestii ilości. Peeling kawowy, o którym już kiedyś wspominałam, najlepszy ever, szybki w przygotowaniu, aromatyczny i zostawia skórę mega gładką. Następnie Odżywka do włosów Garnier Ultra Doux, Awokado i Masło Karite- tania, ładnie pachnie, co najważniejsze dobrze odżywia i nawilża nasze włosy, nie próbowałaś? Zrób to koniecznie. No i ostatni produkt, może dość nietypowo, ale nie mogłam go pominąć: antyperspirant Lady Speed Stick, Orchard Blossom 24h. Przez lata testowałam różne antyperspiranty, bywały lepsze i gorsze, jednak żaden nie był w stanie oprócz ochrony zapewnić również pielęgnacji pach. Zwróciłam na niego uwagę po tym jak callmeblondieee zachwalała go w swoich filmach. I miała zupełną rację. Jest najlepszy. Tak 'pięknych' pach nie miałam już dawno:p Do wyboru mamy kilka zapachów, więc prawdopodobnie każdy znajdzie coś dla siebie. Zapomniałam o ochronie. W okresie jesienno-zimowym sprawdza się dobrze, zobaczymy jak będzie latem. No i bieli, ale na to już chyba siły nie ma.
Kolejna grupa to pielęgnacja twarzy:
Tutaj w skrócie opiszę moją codzienną pielęgnację;) Do oczyszczania twarzy po całym dniu (przeważnie bez makijażu) używam greckiego mydełka mythos, natural scrub soap, olive + red grape seeds. Moja przygoda z mydełkami zaczęła się od mydeł Tuli, które jednak nie działały całkiem dobrze na moją suchą skórę. Korzystając z okazji, że brat wakacje spędzał w Grecji, poprosiłam go o mydełko z oliwą. Wybrał akurat te i trafił w setkę ! ( thanks Bro!) Mydełko ładnie pachnie, świetnie się pieni, oczyszcza, ale nie przesusza i ściąga, i jest generalnie genialne. Nie scrabuję nim twarzy, więc nie wiem czy w tej roli sprawdza się jakoś specjalnie. Następnie, aby ukoić i ztonizować skórę używam Red Rose Water firmy Dabur. I chyba już nie wrócę do drogeryjnych toników. Woda różana łagodzi zaczerwienienia na twarzy, dobrze tonizuje i uspokaja skórę, no i pachnie przyjemnie. Na dzień używam kremu z Eveline bioHialuron 4D, Cera naczynkowa. Krem jest delikatny, nie zapycha, nie obciąża skóry, szybko się wchłania, nie widać suchych skórek i z racji tego, że ma w składzie hialuron zatrzymuje jej nawilżenie. Jak dla mnie numer 1, absolutnie. Na noc, kiedy moja cera jest bardzo przesuszona nakładam olejek z Alterry, ale co ja będę opowiadać, przypuszczam, że każda z was o nim słyszała bądź miała z nim do czynienia. Jest to dla mnie świetna alternatywa dla kremów na noc. Jakoś nie jestem przekonana do stosowania napakowanych chemią kremów na noc, kiedy to cera ma się regenerować i chłonąć lepiej składniki. Przed ostatni w tej kategorii, stosowany w zależności od stanu skóry, średnio 2-3 razy w tygodniu Peeling drobnoziarnisty z Perfecty, Minerały morskie + krzemionka. Też już wcześniej o nim wspominałam, najlepszy dla mojej skóry. No i ostatnia rzecz to Maseczka Morska z Biochemii Urody. Na początku była przeze mnie trochę niedoceniania, ale kiedy moja skóra była maksymalnie przesuszona wtedy dopiero zrozumiałam jak dobra jest ta śmierdząca maska. Koi skórę, nawilża i oczyszcza. Jest po prostu rewelacyjna. 

I możemy przejść do kolorówki
Wkradła mi się tutaj jeszcze Odżywka Diamentowa Eveline, która powinna być na pierwszym zdjęciu. Stosuję ją jako bazę pod lakier, nigdy nie stosowałam jej zgodnie z zaleceniami, a i tak moje paznokcie nie miały się już dawno tak dobrze, jak po jej stosowaniu. Jest to jednak moja opinia i polecam zapoznać się z innymi opiniami, gdyż produkt ten wywołał trochę kontrowersji w blogosferze. W minionym roku zainteresowałam się minerałami i zdecydowałam się na podkład mineralny Lily Lolo w odcieniu Warm Peach. Możemy stopniowac sobie krycie, podkład nie wysusza, nie podkreśla suchych skórek i nie zapycha. Mam zamiar stosować go latem, bo jednak na okres zimowy moja skóra bardziej lubi się  z drogeryjnymi podkładami, w tym przypadku moim 'odkryciem' jest Maybeline Fit Me Foudation. Przede wszystkim nie zawiera parafiny, co dla mnie jest ogromnym plusem, nie obciąża i nie zatyka porów. Dobrze sie rozprowadza zarówno palcami jak i podróbą Beauty Blendera. Posiadam odcień 120, pewnie wybrałabym odcień 115, jednak nie mogłam go znaleźć. Trzyma się dobrze około 6-7 godzin, nie robi plam, nie ciemnieje. Jak dla mnie jak najbardziej ok. Po ponad roku wróciłam znowu do maskary Max Factor 2000 Calorie. Najlepszy tusz jakiego do tej pory używałam, co nie oznacza jednak, że nie będę próbowała inych;)
No i ostatnie zostały szminki. To jest moje odkrycie roku chyba największe. Zawsze w makijażu stawiałam na oczy, usta traktowałam po macoszemu, jednak to się zmieniło i teraz tylko zdrowy rozsądek powstrzymuje mnie przed kupieniem wszystkich dostępnych rodzajów szminek. Na zdjęciu widać czerwień, którą baaaardzo lubię i dobrze się w niej czuję O.M.G! ze Sleeka o wykończeniu sheen. Druga szminka była z kolei najczęściej używaną przeze mnie. Jest to Vipera w kolorze 71. Zrobiłam już post o szminkach, więc odsyłam kilka postów wstecz jeśli interesuje was moja kolekcja, która się ciut powiększyła od tamtego czasu;)

Kosmetycznie to byłoby na tyle. Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca postu i jestem ciekawa waszych opinii na temat wymienionych kosmetyków;)

Enjoy!