wtorek, 30 sierpnia 2011

żel Garnier Czysta Skóra + peeling St.Ives = 0 czarnych główek!

Jakiś czas temu (mniej więcej pół roku temu) zaczęłam zmagać się z problemem małych, wrednych wągrów.
Szczerze mówiąc wcześniej nie miałam z tym problemów - na nosie czy brodzie czasami coś się pojawiło, ale kiedy policzki pokryły się czarnymi główkami, to już się trochę przeraziłam. Próbowałam znaleźć przyczynę pojawienia się wroga. Z racji tego, że problem pojawił się po zmianie kosmetyków (nawiasem mówiąc na kosmetyki Lirene - krem i peeling enzymatyczny, na które już dłuższy czas miałam ochotę) sprawdziłam ich skład - nigdy wcześniej tego nie robiłam, a to jak widać błąd. No i czego się doszukałam? Na jednej z pierwszych pozycji znajdowało się PARAFFINUM LIQUIDUM! Nasłuchałam się o tym składniku swego czasu w programie S.O.S Uroda (TVN Style) i tez dlatego całą winę zrzuciłam na ten właśnie składnik. Parafina tworzy na naszej skórze beztlenowe warunki, w których to swobodnie rozwijają się bakterie i inne takie. Dla bardziej zaciekawionych co w kremach i innych kosmetykach piszczy odsyłam tutaj - znajdziecie tam naprawdę ciekawe informacje. No i w ten oto sposób skutecznie zapchałam sobie pory.
A teraz do rzeczy, czyli jak sobie z tym poradziłam. Byłam bardzo zdeterminowana żeby się tego dziadostwa pozbyć i umówiłam się na wizytę u znajomej kosmetyczki na tzw. oczyszczanie manualne twarzy. Brzmi lepiej niż wygląda - jest to po prostu wyciskanie z twarzy wszystkich niechcianych "główek" po uprzednim otworzeniu porów ( rozpulchnieniu twarzy za pomocą pary). Po tej części moja twarz przeszła jeszcze peeling kawitacyjny, który szczerze uwielbiam. Przy mojej wrażliwej i naczyniowej skórze był to naprawdę wyczyn (kosmetyczka zastosowała wszystko tak, aby jej dodatkowo nie uszkodzić) co było zresztą widać przez kolejne 2 dni. Kiedy zaczerwienienia zeszły i mogłam w miarę obiektywnie ocenić rezultaty byłam lekko rozczarowana. Spodziewałam się efektu nieskazitelnie czystej skóry, a zastałam ją w tylko trochę lepszej formie. Zapomniałam dodać, że kosmetyki Lirene od razu poszły w odstawkę (dostały się mamie do wypróbowania). No i tak stosowałam różne żele oczyszczające i peelingi i nic nie pomogło. Aż niedawno przypomniałam sobie o tytułowym żelu do mycia Garnier Czysta Skóra, który stosowałam przez dłuższy czas jakiś może rok temu na zmianę z żelem Garnier 3w1. Dodatkowo skusiłam się na peeling St. Ives morelowy do skóry wrażliwej, o którym tyle to dobrego słyszałam. Uwierzcie, ze po około 10 dniach czyszczenia się tymi kosmetykami mój problem zniknął! Codziennie wieczorem wykonywałam te same czynności:
1) oczyszczałam twarz z makijażu wodą micelarną AA
2) myłam delikatnie masując skórę żelem                                              
3) następnie peeling
4) przemywałam skórę tonikiem (czego nigdy wcześniej nie stosowałam i to tez był błąd)
Rano myłam twarz żelem i przecierałam tonikiem, bo skóra jest jednak trochę napięta.
Dodam, że skórę mam naczyniową (niestety) i mieszaną z wielką tendencją do przesuszania.

Wyżej bohaterowie tego wpisu (w wersji angielskiej z racji tego, że aktualnie przebywam w przepięknej Anglii - opakowania jednak nie różnią się zbytnio od polskiej wersji).
Taki jest mój skromny sposób na walkę z czarnymi główkami. Polecam wypróbować jeśli ktoś zmaga się z takim problemem- a nóż zadziała i u was! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad! Jestem ciekawa Twojego zdania i opinii, nie czekaj więc i podziel się nią;)