poniedziałek, 14 listopada 2011

Koniec....

... z ciszą! Taaak, nie było mnie tu trochę i nie ukrywam, że chodziły mi po głowie myśli, żeby zakończyć działalność tego bloga. Cóż mam słomiany zapał niestety i do tego jak narazie dużo czasu na myślenie i rozmyślanie, co generalnie nie służy mi za bardzo. 
Żeby nie było, że nic się nie działo w tym czasie, o nie! Nie byłabym sobą gdyby nic sie w okół nie zmieniało;)
Przede wszystkim zmieniło się to, że na pytanie o wiek nie mogę odpowiadać jak dotychczas: "21".. W tym roku też nie wyczekiwałam jakoś specjalnie urodzin i nic też wielkiego nie działo się w ten dzień oprócz mega udanych zakupów-prezentów:D Sama też sobie sprawiłam prezent, mianowicie tak skutecznie zainfekowałam swojego laptopa durnym wirusem z Facebooka, że wylądował w naprawie na tydzień. Reinstalacja systemu i odzyskiwanie plików... Nie pytajcie ile mnie ten prezent kosztował, bo aż mi się łza w oku kręci. Co do oczu, to jedno bym straciła  wypalając je sobie płynem do czyszczenia soczewek. Kto w ogóle wpadł na pomysł tworzenia tak silnych płynów do soczewek?
Przekonałam się na własnej skórze, że Zumba to świetny pomysł na rozruszanie kości i świetną zabawę. Polecam, polecam !
Zmieniłam też (nareszcie!) swoje włosy! Nasłuchałam się tyle złych opinii na temat angielskich fryzjerów, że miałam trochę starcha przed wizytą, ale nie ryzykujesz- nie żyjesz i w końcu sie zdecydowałam. Fryzura już od jakiegoś czasu była wybrana ( nie mam zbyt wielkiego wyboru z moją długością). Wybrałam salon najtańszy, z myślą, że jeżeli ma mi ktoś spieprzyć włosy to po co przepłacać. Ale, ale proszę państwa nic podobnego! Z salonu wyszłam uśmiechnięta, gdyż otrzymałam to czego chciałam! Do tego sama już w domu zmieniłam trochę ich kolor i już mi lepiej;) Zdjęcie napewno wrzucę, jak je zrobię.
No i oczywiście popełniłam kilka skoków zakupowych o czym też tutaj będzie. Spora część tych zakupów wiąże się z pewnym zajęciem, w którym to stawiam pierwsze kroczki, a efektami napewno się z wami podzielę;)
Poza tym przeżyłam swoje pierwsze Halloween w Anglii. Moją jedyną atrakcją było jedynie malowanie buźki małego potworka;) Co ciekawe w sobotę 29.10, kiedy to buszowałam po sklepach zauważyłam, że w większości ich sprzedawcy byli poprzebierani za wiedźmy, potwory i monstra co wyglądało prześwietnie! 
Pierwszy raz uczestniczyłam również w Bonfire Night (5.11), co ma upamiętniać nieudaną próbę wysadzenia budynku parlamentu przez niejakiego Guya Fawkesa. Ogromne ognisko i długi pokaz fajerwerków- całkiem sympatycznie. I też możliwe, że wrzucę jakieś zdjęcia..
Zaczęłam czytac książki po angielsku. Jedną już połknełam, teraz konsumuję drugą. Najbardziej cieszy mnie to, że rozumiem co czytam. Śmieszne? Pewnie dla tych, którzy z językami nie mają problemów;)
A oprócz tego normalne sprawy dnia codziennego;)
Ok, ok teraz już bardziej na temat. Poniżej zdjęcia poczynionych zakupów i prezentów. Już niebawem znajdziecie tu notki na temat poszczególnych produktów.
Jeśli macie jakieś pytanie odnośnie tego co tu widać piszcie! 

Teraz coś z innej kategorii. Mianowicie SKARPETKI! Ten kto mnie zna wie, że nie przepadam za skarpetami, które wystają trochę za kostkę. No cóż, wszystko płynie, wszystko się zmienia i tym razem zaiwestowałam w "wysokie" skarpety. A co, przeciez jesień!
Zakupione w PRIMARKU, za zawrotną sumę 2,5 funta za 5 pięć par. Jednej nie widać, bo już w nich śmigam. 
I żeby tego było mało to zaserwuję wam jeszcze ciasteczka marchewkowe. Nie wiem jak wy, ale gdzie ostatnio nie spojrzę to albo dynia albo marchewka. Moja lodówka też gromadzi w sobie sporo marchewki, więc na co mi było czekać. Znalazłam jakiś mega prosty przepis na ciasteczka i do dzieła!
Potrzebujemy:
2 starte marchewki
8 łyżek mąki
4 łyżki cukru (użyłam drobnego do wypieków)
3 łyżki oleju (polecam kokosowy! nadaje świetny smak )
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Ja dodałam również cynamon, nie byłabym sobą;)
Wszystko razem wymieszać, uformować i dać na blachę. Pieczemy około 15 minut w 170 stopniach.
Pycha! Są wilgotne w środku i w życiu bym nie przypuszczała, że to takie dobre. Wyszło tylko 16 sztuk, które zniknęły w tempie ekspresowym- co to dla dwóch łasuchów;)


Dobrnęłam do końca.
Dziękuję za uwagę i do następnego!

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że wróciłaś :)

    Czy dobrze widzę masażer do głowy? ;) Ciasteczka wyglądają smakowicie- spisuję sobie przepis ;)

    Czekam na zdjęcie z nową fryzurą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarpetki są urocze. A przepis na pewno wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kosodrzewina: Miło to słyszeć;) tak dobrze widzisz;) spróbuj i podziel się swoją opinią!

    zoila: tak jak wyżej, wypróbuj i powiedz co o nich myślisz;)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad! Jestem ciekawa Twojego zdania i opinii, nie czekaj więc i podziel się nią;)