wtorek, 15 listopada 2011

Miracle Skin Perfector- cudów nie zdziała!

Jakiś czas temu ( może 2-3 miesiące temu?) w sklepach pojawił się nowy krem firmy Garnier. Tym razem jest to krem B.B. Widziałam reklamę tego produktu, ale nic nie mówił mi napis "I love B.B", który się tam przewijaj. Zaintrygowana tym produktem poszperałam w necie co to w ogóle za B.B formuła i od tego momentu oszalałam. Przy najbliższej okazji nabyłam krem (£8,90 w promocji, normalna cena to £9,90) droogoo, ale skoro ma być dobry to czemu nie. Jest dostepny w dwóch odcieniach: jaśniejszym i ciemniejszym, ja wybrałam jaśniejszy oczywiście.
Za 5 zadań do spełnienia:
- wyrównać koloryt skóry oraz nadać jej zdowego blasku
- zakryć niedoskonałości naszej cery
- wygładzić zmarszczki
- nawilżać 24h
- chronić naszą skórę przed promieniowaniem UV - SPF 15

Brzmi cudownie, czyż nie? Po pierwszej aplikacji byłam zauroczona, po każdej kolejnej jednak coraz mniej.
Po pierwsze nie zauważyłam wyrównania kolorytu oraz pokrycia niedoskonałości. Ja wiem doskonale, że to nie jest podkład, ale po co producent podaje takie efekty? Wygładzenie zmarszczek to też jakaś totalna pomyłka. Krem je podkreśla, a gdy nałożymy go za dużo to efekt jest naprawdę fatalny. Ma nawilżać skórę... nie zauważyłam. Za to mogę powiedzieć, że świetnie podkreśla suche skórki! Zatem napewno sucharki takie jak ja nie powinny go używać.
Zapakowany jest w kartonik. Z informacji na nim zawartych wiemy, że jest wyprodukowany w Niemczech i trwałość po otwarciu to 12 miesięcy. Pojemność: 50 ml.

Dość wygodna tubka, którą można postawić. Podoba mi się ten kolor;)

Teraz dopiero zauważyłam, że aż na 5 miejscu jest alkohol!

Taka ilość, czyli niewielka kropka wystarczy do pokrycia całej twarzy. Tak jak wspominałam wcześniej, nie opłaca się nakładać więcej, bo efekt jest tragiczny! Produkt jest dlatego też wydajny.

Jak widać jest dość ciemny. Jego plusem jest jednak to, że po około 5 minut po aplikacji stapia sie kolorem skóry.
Chciałam uchwycić ten piękny efekt glow jaki pozostawia B.B. Coś tam widać, ale nie do końca;)

Cóż, podsumowując powiem, że nie jestem zadowolona z tego kremu. Jedynymi plusami jest napewno wydajność, efekt glow i SPF, ale to naprawdę za mało jak na taki krem moim zdaniem. Ekspertem nie jestem, a to jest mój pierwszy krem B.B., ale nie polecam go napewno, a szkoda.
Zazwyczaj nakładałam go paluchem. Pędzel nie wchodzi w grę- zostawia smugi. Ostatnio wypróbowałam też różowe jajko Cosmopolitan ( podróbka Beauty Blendera), ale nie uzyskałam odpowiedniego efektu.
Używam go wtedy kiedy wiem, że nie mam żadnych ważniejszych spotkań i nie muszę na długo wychodzić z domu. Ale i tak stosuję go na krem nawilżający...

Miłego dnia wszystkim!

5 komentarzy:

  1. Nie planowałam go kupować.. Nie rozumiem tego szału na BB, może dlatego że jeszcze żadnego nie próbowałam. Napiszesz coś więcej o jajku Cosmpopolitan?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego BB nie miałam. Na razie testowałam 2 inne i jestem całkiem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  3. jakoś nie lubię takich rzeczy- krem to ma być krem a nie kolorowy :) nie przekonują mnie takie cuda..

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpis może i stary, ale mam coś do powiedzenia na ten temat. Krem Garnier nie jest prawdziwym kremem BB, brakuje mu składników odżywczych ;). Polecam przejrzeć koreańskie kremy BB :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak to było już jakiś czas temu, teraz jestem w pełni świadoma co to za produkt i czym różni się od prawdziwych kremów BB;)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad! Jestem ciekawa Twojego zdania i opinii, nie czekaj więc i podziel się nią;)