środa, 28 września 2011

Maseczki.

Dawno juz nie miałam tak paskudnego samopoczucia.. Rano nie mogłam się dobudzić. A później już tylko gorzej. Z minuty na minutę podkowa na mojej twarzy się powiększała. Wypełniłam marne obowiązki. Z tego samopoczucia walnęłam się nawet na trawę na CAŁE pół godziny. Pogoda dzisiaj istnie letnia, nie jesienna, do której pasowałby mój nastrój. Zazwyczaj wytrzymuję na słońcu 10 minut, góra 15 i mam dość. Zjadłam wczorajszego muffinka, spędziłam miłe chwile z Ukochanym, poczytałam, posprzątałam, a podkówka tylko coraz większa. Jakaś taka beznadzieja mnie otacza... Nie mam ochoty na nic, a normalnie taki dzień starałabym się wykorzystać na maksa. Wieczorem poddam się jeszcze terapii śmiechem, czyli Johny English w akcji może pomoże..
Koniec. Jutro pewnie będzie lepiej....

Dzisiaj dwie maseczki z firmy Avon. O firmie każdy coś wie, każdy ma swoje spostrzeżenia i opinie. Jednym ich produkty służą, drugim nie. U mnie też z tym różnie. Lata temu byłam konsultantką, bardziej jednak dla zabawy i i dorobienia sobie do kieszonkowego. Z ich ofertą byłam jednak na bierząco jeszcze jakieś 4 miesiące temu za sprawą koleżanki, której siostra jest konsultantką. Koleżanka okazała się dobrą koleżanką i mogłam u niej kupic co niektóre produkty ze specjalnej oferty zarezerwowanej dla konsultantek. No i w ten sposób nabyłam te oto dwie maseczki: nawilżającą jogurtowa o zapachu truskawkowym z serii naturals oraz głęboko oczyszczającą pory z glinką i kwasem salicylowym 0,5% z serii Clear Skin. 
O truskawkowej wiele nie powiem. Zapach może i ładny, mimo że chemiczny. Jednak maseczka nie nawilża jakość ekstra. Skóra po niej jest minimalnie gładsza w dotyku i minimalnie lepiej nawilżona. A jak na maskę to za mało. 
Za to maseczka, która ma penetrować nasze pory jest całkiem całkiem. Skóra po niej jest gładsza i oczyszczona. Nawet ją lubię. Mimo, że moja skóra jest często przesuszona to maseczka nie pogarsza jej stanu i nie wysusza dodatkowo. Stosuję ją "jak mi się przypomni" choć staram się o niej pamiętać raz z tygodniu. Zapach jest chemiczny, ale znośny. Jak pierwszy raz nałożyłam ja na twarz to bolały mnie oczy. Maseczka na twarzy ma zielony jasny kolor i trochę daje po oczach. Także jeśli miałabym ocenić w skali 0-5, to truskawkowa dostałaby 2, natomiast zielona mocne 4. A teraz patrzajcie na zdjęcia.

Obydwie mają pojemność 75 ml.
Tak wyglądają ich składy.
Maseczka oczyszczająca ma gęstą konsystencję, jak już pisałam wyżej zielonkawy kolor, którego nie oddaje zdjęcie. Dobrze, się nakłada. Napewno lepiej niż maseczkę nawilżającą, która jest lejąca i bardzo delikatna. Ma też czerwone drobinki, ale bardzo mało. 

Ktoś używał tych maseczek i może coś o nich powiedzieć? A może ktoś dopiero chce ich spróbować?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad! Jestem ciekawa Twojego zdania i opinii, nie czekaj więc i podziel się nią;)