środa, 17 października 2012

Jaki jest Twój Sekret?

Książka "The Secret" wpadła mi już w oko ponad rok temu, kiedy to nasza Hostka oprowadzała nas po naszym nowym, 'tymczasowym' domu i przy stwierdzeniu, że możemy z wszystkiego korzystać i się nie krępować dodała, że oczywiście z książek też, z tym, że wszystkie są w języku angielskim. Zobaczyłam regał z książkami i BLINK BLINK. Kilka książek wpadło mi od razu w oko, między innymi właśnie ta wspomniana wyżej. Na drugi dzień od razu po nią sięgnęłam i czym prędzej...odstawiłam z powrotem na miejsce. Dlaczego? A no dlatego, że mój angielski pozostawiał wiele do życzenia i po prostu nie dałabym rady jej przeczytać. Poza tym nie wiem czego się spodziewałam, ale kiedy ją otwarłam to jakoś mnie nie zachęciła. Plusem dla mnie jest fakt, że autorka jest australijką, ponieważ bardzo sceptycznie podchodzę do publikacji amerykańskich... Cóż, takie jest moje zdanie.
Kolejne podejście zrobiłam tydzień (?) temu. Zaczęłam czytać i skończyłam dziś rano.


Jakie wrażenia? Jak najbardziej pozytywne. Kilka rzeczy było dla mnie nowych, ale raczej nie było to wielkie olśnienie, a całość była mi znana. Może dlatego, że mam już za sobą "Potęgę podświadomości".
W każdym bądź razie nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Książka pomaga przestawić nasze myślenie na korzystniejsze tory. Wszystko tłumaczy i jest łatwa w odbiorze. Poza tym każdy wyciąga z niej to, co jest mu potrzebne.
O wizualizowaniu swoich celów życiowych mówi się dużo ostatnio, takie odnoszę wrażenie. I wiecie co? Ja się pod tym podpisuję. Nie raz w swoim życiu ( i to przed przeczytaniem tej czy innej książki nawiązującej do tematu) przekonałam się, że w tym jest moc. Jako nastolatka zawsze przed pójściem spać wyobrażałam sobie siebie w różnych sytuacjach, w których znalazłam się kilka lat później. Zawsze zastanawiałam się jak to się dzieje, że życie układa mi się tak jak sobie to wymyśliłam?
Ostatnia taka sytuacja była rok temu. Robiłam takie właśnie wizualizacje o moim wyjeździe za granicę już długo przed samym wyjazdem i w ogóle przed załatwianiem czegokolwiek. Wszyscy znajomi i rodzina też zostali poinformowani, że wyjeżdżam jako AuPair i tyle. Zaczynałam realizować swój plan – wcześniej skończyć rok akademicki i obronić się też wcześniej. Cały czas żyjąc myślą, przekonaniem, że 'no tak, muszę to zrobić teraz, bo później już mnie tu nie będzie'. Okoliczności naprawdę mi sprzyjały i wszystko zakończyło się pomyślnie.
Odpowiedniej rodziny i opcji szukaliśmy około 5 miesięcy i nic. Dodam, że jechaliśmy jako para, a takich ogłoszeń jak na lekarstwo. W końcu zaczęliśmy szukać innej pracy i oferta wpadła od razu. Wszystko było już praktycznie załatwione i mieliśmy wykonać tylko ostatni telefon potwierdzający, że na pewno się zgadzamy na warunki pracy, kiedy to nagle pojawiła się oferta, taka jaką chcieliśmy. Telefon do rodziny, rozmowa wstępna i mamy kontrakt.


Udało się zrealizować to czego chcieliśmy od początku.
Taka krótka dygresja;)
Takich sytuacji w moim życiu było wiele, dlatego też uznaję tą książkę, jako świetne wprowadzenie dla osób, które potrzebują zmian w swoim życiu, podpowiedzi czy wskazówki co z nim zrobić i na jakie tory wskoczyć. I prawdą jest, że pozytywne myślenie zmienia wiele rzeczy.
Szczerze zachęcam do tej lektury. Jeszcze muszę się przyczaić na nową pozycję, o której już co nieco słyszałam, 'Siła'.
Czytałyście? Jaki jest wasz stosunek do tego typu filozofii życia? A może nie czytałyście, ale czujecie się zachęcone do sięgnięcia po 'Sekret'?

Miłego, jak zwykle! ;)

4 komentarze:

  1. Bardzo wierzę w siłę Sekretu :))

    Choć było tak, że powróciłam do niej po pierwszym nieudanym podejściu dopiero po kilku latach :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, właśnie uświadomiłam sobie, że w moim życiu jednak trochę brakuje pozytywnego myślenia. Wiary w to, że to czego pragnę może się naprawdę wydarzyć, determinacji by swoje wyobrażenia obrócić w rzeczywistość. Jeśli kiedykolwiek trafię na tą książkę, na pewno przeczytam, choć mój angielski jest jeszcze mało zaawansowany. Jednak wiem, że czytanie książek w tym języku potrafi czasami nauczyć więcej niż niejedna szkoła. Cieszę się że trafiłam na Twojego bloga, bardzo mądrze piszesz i na pewno będę tu wracać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam;) Potwierdzam, że czytanie książek bardzo pomaga w nauce. Będąc na kursie czytałam ile się da i to wyrabia w Tobie taki nawyk przestawiania myślenia z polskiego na angielski, a do tego dochodzi satysfakcja kiedy się taką książkę skończy i można swobodnie mówić o jej treści;)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad! Jestem ciekawa Twojego zdania i opinii, nie czekaj więc i podziel się nią;)